czwartek, 29 grudnia 2011

Uśmiech. Uśmiecham się, śmieję, może nie tańczę z radości, ale nie zamierzam się na sobą rozczulać. Czyżbym po raz kolejny zasłużyła? Czy zasługuję na takie traktowanie średnio raz na 2-3 miesiące? Boże, przecież nikomu krzywdy staram się nie robić. Stało się to działaniem rutynowym, moja reakcja również. Zawsze ta sama, równie mocno wymuszona. Ignorancja i udawanie, że nie dostrzegam tak wielu rzeczy. Jest to męczące i nowe, bo zawsze miałam wszystko w garści, teraz jakby piasek mi się przesypywał między palcami. A chwilę później czytając sprośne teksty, plotkując, pijąc "niedietetyczną coke", psując coś ładnego, klnąc jak szewc, bez kłamstw i niczego udawanego. Bez typowej konspiry i tłumaczeń, szybkich zmian tematu. Uwielbiam czuć, że Was mam, że zawsze Was mam.
Thank's God for them!

1 komentarz:

  1. pomimo wszystkiego i tak jesteś dalej stalową damą tam w środku i to rozgrzaną do białości.
    Biała

    OdpowiedzUsuń