Stała przed lustrem jak kokietka, podkreślała oczy, usta. Duszkiem dopijała swoją kawę. Ostatnie spojrzenie, rozpylone ulubione perfumy, chyba była gotowa. Do torebki wrzucila jeszcze kosmetyczke. Zamknęła po cichu drzwi, choć mieszkała sama.
Spokojnym krokiem udała sie na koniec ulicy. Po chwili udało jej sie złapać taksówkę. Brodaty pan zawiózł ja wprost pod drzwi. Zapłaciła, zostawiła maly napiwek. Odetchnela głęboko, z kolaczacym sercem zapukala do drzwi. Otworzył i wciągnął do środka. Coś chciał powiedzieć, nie pozwoliła. Była steskniona i niecierpliwa. Dziś był jej, grał na jej zasadach. Dotykał tam gdzie chciała.
***
Budząc sie rano już w swoim łóżku, jak codziennie pomyślała, ze to jej gra i w niej liczy sie tylko ona. Jej cele nade wszystko, nikt jej nie przeszkodzi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz