piątek, 30 grudnia 2011

Madmoiselle

"Aczkolwiek zdarza się, ze białe strony w tych zmiennych narracjach plamią bryzgi czerwieni- jest to opowieść o krwi [...] i o wnętrzu przypominającym złowieszczy czerwony pokój. "

Wydawać by się mogło, że wiem na jej temat conieco, teraz wiem jak bardzo się myliłam. Bezradność? Brak dyscypliny - o tak.

4.07
Zakupy, zakupy, zakupy. Wciąż zakupy, każdego dnia od kilkunastu dni, wydawać by się mogło, że nic więcej nie znajdę a codziennie przynoszę coś nowego do domu. To miłe, ale próżne. Schemat się powtarza, airmaxy zamilkły, kocie uszka gładzą po ramieniu, kocie oczy wpatrują się w monitor i piszą, bez przerwy. Zadzwoniłam, nie rozdrabniałam się, czekałam na kawę w kawiarni, byłam zajęta, ale zrobiłam to co powinnam. Zastanawiałam się co się stanie jak wrócę. Czy nasza znajomość się radykalnie zmieni? Jeśli tak to w którą stronę? A może się zakończy? Aż mi wstyd.

czwartek, 29 grudnia 2011

Odechciało mi się. Nowy kalendarz, małe porządki. Czuję to.
3.07
Matko boska! Nie wierzę. Jest późno i pewnie wzrok mnie zawodzi, ale już dnieje, nie jest ciemno... Konwersacja pijana w równym stopniu co kilka godzin wcześniej "teach me tiger". Aż mną skręca, jak mam się zachować, boję się, pomimo stresu czuję radość, mrowiące ciepło.. Tak długo czekałam, prawie jak śpiąca królewna. Wyszło na moje, ale jeśli wszystko odwróci się przeciwko? Jutro muszę wykonać telefon. W końcu wypada, kocie oczy były bardziej wylewne niż ja. Ptak stuka w okno, prawie jak u Kleksa.
Uśmiech. Uśmiecham się, śmieję, może nie tańczę z radości, ale nie zamierzam się na sobą rozczulać. Czyżbym po raz kolejny zasłużyła? Czy zasługuję na takie traktowanie średnio raz na 2-3 miesiące? Boże, przecież nikomu krzywdy staram się nie robić. Stało się to działaniem rutynowym, moja reakcja również. Zawsze ta sama, równie mocno wymuszona. Ignorancja i udawanie, że nie dostrzegam tak wielu rzeczy. Jest to męczące i nowe, bo zawsze miałam wszystko w garści, teraz jakby piasek mi się przesypywał między palcami. A chwilę później czytając sprośne teksty, plotkując, pijąc "niedietetyczną coke", psując coś ładnego, klnąc jak szewc, bez kłamstw i niczego udawanego. Bez typowej konspiry i tłumaczeń, szybkich zmian tematu. Uwielbiam czuć, że Was mam, że zawsze Was mam.
Thank's God for them!

środa, 28 grudnia 2011

Krótki, niespokojny, pełen dzikich swawoli sen.
2.07
Kolejna jakże sztuczna rozmowa z fejkiem. I kolejna, ciemna, w fioletowej pościeli z gładzącymi kocimi uszkami, uspokajająca, lecz bardzo zabawna. Długa i normalna. Żakiet, z podszewką w serduszka i bielizna, już bez serduszek. Zaczynam tęsknić... O kolejny mail od wielebnej! Mam łzy w oczach.

a gdyby?

Od nowa zaczynać jest dobrze. Wtedy jest nam łatwiej o czymś zapomnieć, kiedy trwasz pomiędzy zatracasz się w tym czego już nie powinnaś analizować, segregować. Ale tak jest łatwiej, prawda?

1.07
Mruczący kot. Znów on. Jestem tutaj by zapomnieć, oderwać się. Nieudolnie mi to idzie. Jak na złość kiedy powinno się milczeć, gada się jakby się "kope lat" nie widziało. A to zaledwie kilka dni, tylko tydzień. To nie to na co liczyłam, nie o to grałam. Tysiąc słów, zero kontaktu wzrokowego, pusta wiadomość. Kocie uszka gładzą mnie po ręce płacąc na ciastko, zdałam sobie sprawę jak bardzo za nimi tęskniłam.

wtorek, 27 grudnia 2011

a może?

A może tym razem zostanę tu dłużej. Przepraszam, ale mam sentyment do starego zeszytu spryskanego ulubionymi perfumami. Może kiedyś będę żyła z pisania, a może z gotowania, a może znajdzie mnie książę i będę pracowała jako jego żona przy boku? Nie wiem. I przestałam o tym myśleć. Zupełnie zbyteczne. Ważne jest to co tu i teraz. A teraz jest prawdziwe. Jak nigdy dotąd. Zero kłamstw, ukrytych łez, niedomówień. Przez co ludzie znają mnie, Igę. Stalowa dama umarła na samą siebie.
pzdr. I.
p.s. usunęłam posty pomiędzy za co przepraszam osoby w nich wymienione.