sobota, 2 lutego 2013

kto by zliczył?

To niesprawiedliwe! Wiem , niesprawiedliwe jest to, że ja lubuję się w swoim 42 i się go zupełnie nie wstydzę (a nawet bardziej mi się podoba niż zeszłoroczne 36, którego niby zawsze pragnęłam) a koleżanka 38 ma kompleksy na punkcie rozmiaru swojego ubrania. W końcu to ja jestem z tego tytułu grubsza, dla niektórych mniej atrakcyjna. Tylko, że to ja dziś czuję się pewnie w swoim stroju, bez obsesji na punkcie swojej wagi, rozmiaru, centymetrów. Sprawia mi to ogromną radość, zasłużyłam na to po katowaniu się jakimiś super-duper dietkami. Po żadnej z nich nie czułam się dobrze, pewnie. A dzisiaj tak. A dzisiaj jestem PEŁNĄ szczęścia i ciałka I!