piątek, 28 grudnia 2012

akt o głupich rzeczach jako próżnia

Lubię gdy głupie rzeczy robią się wręcz same! O dziwo ostatnio ich nie żałuję, czerpię dziką przyjemność, satysfakcję. Nie zamierzam się nad tym zastanawiać, ja mam czuć się w tych układach dobrze. Jeśli dziś mam ochotę na kota, zjadam kota. Jutro będę weganką i będę jadła mandarynkę. Jeszcze lepiej się czuję, gdy głupie rzeczy są niekontrolowane i dzieją się, przez duże "się". Wychodzę na tym najlepiej z całej figury geometrycznej, nieważne ile podmiotów ją tworzy. Wszyscy jesteśmy wielościanem/wielokątem o niewyobrażalnej liczbie kątów. Ulżyło mi gdy dowiedziałam się, że to nieprawda. Na nowo poczułam się słońcem tej galaktyki. Zrobiłam tyle zamieszanie w ciągu tygodnia co podczas zeszłych wakacji. Biję swoje wszelkie rekordy. Zasypiałam wczoraj sama, dzisiaj obudziłam się ze świadomością, że nie jestem. Może jestem czarownicą, albo jednak tą panią diablicą?