czwartek, 27 września 2012

kobieta

- bądź moja!
- nie jestem przedmiotem, lecz kobietą!
- w takim razie bądź moją kobietą. Chcę się obudzić obok Ciebie, patrzeć jak się budzisz, chcę Ci przynieść herbatę do łóżka. W żadnej innej sytuacji nie czułbym się lepiej niż zobaczyć  Twój, uśmiechnięty wzrok zaraz po przebudzeniu, wpatrzony w moją twarz. Jaką rozkoszą byłoby przyglądać Ci się jak się rano śpieszysz, w popłochu wciągasz na biodra spodnie, choć wolę Cię w spódnicy, sięgasz po koszulę, do ręki bierzesz płaszcz, wręcz wybiegasz. A ja za tobą, bo oczywiście nie wzięłaś torebki. Nerwowo wciskasz guzik windy, w międzyczasie zapinając zegarek na przegubie dłoni. Patrzysz na mnie zdenerwowana, znów pozwoliłem Ci pospać, wyłączyłem budzik, ale mimo wewnętrznej irytacji całujesz, mocno, zdecydowanie.

środa, 19 września 2012

kawowe zmiany

Siedząc na dywanie z kubkiem , opierając się bokiem o biurko zastanawia się, dlaczego tak bardzo polubiła te zmiany. Po jej głowie krążą myśli, których nigdy nie odważy się powiedzieć na głos. Uśmiecha się przypominając sobie samą siebie. Kpi z własnych porażek, z osobistych nieudanych przeżyć.Łyk. Zadaje sama sobie pytania jak nauczyciel przy tablicy. Niestety dziś jest nieprzygotowana. Na większość z nich nie zna odpowiedzi, na te nieliczne odpowiedź przychodzi instynktownie, najwidoczniej popełniała ten błąd wiele razy. Karci sama siebie za myśl, że niektóre popełniłaby jeszcze raz i kolejny też, byleby doświadczyć tego samego, równocześnie już wie jakie będą konsekwencje i skutki.  Kolejna porcja płynu. Nagle do niej dociera urywek, strzępek słów wypowiedzianych ze szczerego serca. Przymyka oczy, przywołuje obraz, twarz tej osoby, nie zauważa, kiedy zaczynają płynąć  łzy. Łzy, które są oznaką bezradności, nienawiści i najzwyklejszej w świecie tęsknoty. Tęsknoty, która wydaje się być nie do przezwyciężenia. Ostatni łyk. Na podłodze stawia kubek, podnosi się z czerwonego dywanu, ociera oczy chusteczką. Na nowo chowa w sobie swoje uczucia, znów się uśmiechnie, znów z podniesioną głową pójdzie przed siebie. Wkłada ręce w ciepłe, świeżo wyprasowane rękawy bluzy. Otwiera laptopa, włącza płytę, która zawsze poprawia jej humor, sprawdza skrzynkę, odpisuje krótko, zwięźle, nie zagłębiając się w szczegóły. Otwiera maila, którego nie potrafi usunąć od tak dawna, czyta po raz tysięczny te same słowa, które tak dobrze zna. Na szczęście, ktoś jej potrzebuje, w pośpiechu zamyka okno przeglądarki. Zajmuje się przytulaniem do snu. Poczuła się lepiej, wróciła do siebie, zamknęła okno, ostatni raz popatrzyła na ten sam obrazek, studnia, zielony trawnik, który teraz w kolorze nocy przypomina ciemną plamę. Kładąc się pod koc, tuląc do siebie przytulankę, tak starą, że widoczne są przetarcia, w myślach dziękuje chyba Bogu za te zmiany, tym razem spodziewa się wielu korzyści.

wtorek, 11 września 2012

FOTOGRAFIA

Przeglądała stare zdjęcia, kiedy natrafiła na jedno szczególne. Od razu popłynęły łzy.. Szybko odsunęła odbitkę od twarzy by nie popsuć fotografii, zachłysnęła się własnymi łzami, mimo to wciąż się w nie wpatrywała, opierając się plecami o regał. Zastanawiała się jak się tu znalazło, przecież to album rodzinny, kto z domowników mógł włożyć to właśnie tam. Rękawem rozciągniętego swetra wytarła nos i oczy, zostawiła na nim czarną smugę po tuszu. Wpatrując się w zdjęcie odpaliła papierosa. Zaciągała się mocno, na długo. Łzy po prostu płynęły, przywołały wspomnienia, postanowiła zrobić coś na co nigdy się nie odważyła. Zawsze odkładała nieotwarte dotąd koperty w to samo miejsce. Spod łóżka wysynęła czarne, ręcznie zdobione drewniane pudełko. Otworzyła wieko i wyciągnęła zakurzone listy, przesunęła palcami po kopertach, każda taka sama jak 38 innych, tak samo pachnąca, tak samo krwisto czerwona. Siedząc na łóżku, spalając kolejnego truciciela czytała po raz pierwszy słowa, które nigdy między nimi nie padły. Już nie płakała, szeroko otwierała oczy ze zdumienia. Powoli zaczynała rozumieć jego zachowanie. Po przeczytaniu połowy, kiedy zaczynało świtać, zaczęły drażnić ją wyrzuty sumienia. Jednak kolejna noc bez odrobiny snu dała jej porządnie w kość. Zasypiając wyłączyła budzik, który teraz i tak nie miał po co się męczyć i dzwonić, nie zamierzała wychodzić dziś z domu. Wystukała wiadomość "nie będzie mnie. nadrobię" i zamknęła oczy. Znów śniło jej się to co było przedstawione na znalezionym wśród albumów zdjęciu.

Przepraszam za długą nieobecność!