wtorek, 5 listopada 2013

rustic retreat

Świeczka o tej nazwie pali się dzielnie od miesiąca. Jesień w Michigan pachnie tak samo jak w Polsce. Ale dopiero ta świeczka pachnie jak las, srebrno-górski las. Zamykam oczy i jestem na polanie "u Górala", przy sztolni, na strzałce, widzę ozłocone pola, albo dróżka, ta pod lasem, ta do Jemnej. Wszystko ma swój zapach. Każdy dom, nowe miejsce. Zapach dawał uczucie komfortu, znajomości podłoża. Tęsknię bardzo, bardzo za tym co uwielbiałam w pełnej paradoksów Polsce. Bo frajdą było spotkać się na nocy spadających gwiazd i patrzeć w niebo, ponieważ przemiło było się wybrać do Perełki, bez względu na pogodę. Choć tak mocno za wszystkim tęsknię, czuję, że mi tego brakuje to moje miejsce jest tutaj, po prostu. Swoboda, prosta uprzejmość coś czego mi brakuje w kraju nad Wisłą. Brakuje mi tak bardzo, że gotowa jestem zrezygnować patrząc w kolejne kilka lat z życia wśród tych wszystkich znajomych zapachów. W razie konieczności wykupię zapas świeczek o zapachu rustic retreat i będę się nimi karmić zimnymi jesienno-zimowymi wieczorami.
Pozdrawiam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz